Lekarze od babskiego zdrowia powtarzają to od lat! Ale wciąż wiele kobiet popełnia te same błędy (choć jedna wizyta u ginekologa rozwiałaby wszelkie watpliwości). Jakie? Sama zobacz!
Jedno powiemy od razu, bo ważne, byś to pamiętała: wizyta u ginekologa to nie sprawdzian Twojej czystości, a dobry ginekolog nie będzie Cię osądzał ani oceniał, choćby nie wiem co. On CHCE dbać o Twoje zdrowie i pragnie wyprowadzać Cię z błędu jeśli coś robisz źle. I bardzo by chciał, żebyś przestała robić te 9 błędów, masowo popełnianych przez jego pacjentki. Bo te błędy sprawiają, że Twoje babskie zdrowie nie otrzymuje najlepszej możliwej opieki.
Wstyd przed wizytą u ginekologa.
Jasne, pogawędki o waginie nie są Twoim ulubionym zajęciem. I trochę głupio opowiadać o niej całkiem obcej osobie, prawda? Otóż, nieprawda! Rozumiemy, że wizyta u ginekologa nieco Cię stresuje. Stresują się nią prawie wszystkie kobiety, bo wstyd, bo trochę boli, bo jakoś tak dziwnie… Ale pamiętaj, że Twojego ginekologa nie zdziwi nic, co powiesz ani nic, co zobaczy. To, co Ciebie krepuje, dla niego jest lekarską codziennością. On to wszystko już widział i słyszał nie raz.
Jeśli chcesz czuć się pewniej, rozpytaj wśród znajomych, czy znają dobrego ginekologa, którego mogą polecić – delikatnego, taktownego, przyjaźnie nastawionego fachowca. Takiego, który potrafi nie tylko dobrze zbadać, ale też potrafi rozmawiać z pacjentką. Nie krępuj się, kobiety uwielbiają się dzielić opiniami o lekarzach.
Nieszczerość w rozmowie z lekarzem.
Czasem o czymś nie powiesz, bo jest Ci wstyd. Albo nie wiesz, jak poprawnie nazwać reakcje czy części ciała, bo nie znasz fizjologii i anatomii. Innym razem czegoś nie zrozumiesz, ale się nie przyznasz, żeby nie wyjść na idiotkę.
Stop! Ginekolog nie spodziewa się po Tobie znajomości anatomii. Mów swoimi słowami, opisz wszystko, jak potrafisz. Jeśli czegoś nie rozumiesz, pytaj. Uwierz, że Twój ginekolog chce, żebyś zadawała pytania. Z jego punktu widzenia lepsza jest pacjentka doinformowana – bo taka jest po prostu zdrowsza.
Przeczekiwanie zakażenia dróg moczowych.
Szczypanie lub pieczenie przy oddawaniu moczu, częstomocz, parcie na mocz – to typowe objawy zakażenia dróg moczowych. Czyli przypadłości typowo kobiecej i często występującej. Niektóre panie wstydzą się tych dolegliwości, bo są związane ze zdrowiem „tam na dole”. Zamiast szukać pomocy, biorą na wstrzymanie albo próbują się leczyć domowymi sposobami.
Kiepski pomysł! Ta niby banalna infekcja pęcherza, nieleczona może się źle skończyć! Zakażenie potrafi bowiem zawędrować z pęcherza do nerek i potężnie im zaszkodzić. Nie chcemy Cię straszyć, ale infekcje nerek kończą się czasem nawet dializami. Stosuj więc domowe metody (pij sok z żurawiny i duże ilości wody), nie zaszkodzą – ale jednocześnie zrób podstawowe badania krwi i badanie moczu, a z wynikami idź do lekarza. Może to być lekarz pierwszego kontaktu, ale może to też być wizyta u ginekologa.
Wiara w niemądre porady na temat babskiej higieny
Wiele kobiet ma obsesję na punkcie czystości swoich stref intymnych. Kupują więc różne reklamowane produkty, które mają tę czystość zapewnić. I sprawić, że będą ładnie pachniały i czuły świeżość przez cały dzień.
Jak wygląda rzeczywistość: zbyt dużo higieny szkodzi babskiemu zdrowiu. Ginekolodzy uważają, że wystarczy podmyć się porządnie raz dziennie – i tyle. Podczas miesiączki częściej, ale nie więcej niż 5 razy. Należy do tego celu używać specjalnych płynów i żeli do higieny intymnej – obowiązkowo bez dodatków zapachowych! Żadne żele o zapachu tego czy tamtego i żadne dezodoranty do stref intymnych nie sprawią, że będziesz się czuć świeżo cały dzień. To nie jest Ci potrzebne. Wystarczy, że będziesz się czuła zdrowo. Wszystkie te „higieniczne” produkty są często źródłem reakcji alergicznych i podrażnień. Możesz, natomiast, korzystać ze specjalnych nawilżanych chusteczek do higieny intymnej. Co więcej, użycie takiej chusteczki może podczas miesiączki spokojnie zastąpić jedno z “dozwolonych” pięciu podmyć.
A już kompletnie między bajki możesz włożyć wszystkie opowieści o irygacjach, które mają sprzyjać higienie i zdrowiu. Jest dokładnie odwrotnie – takie irygacje szkodzą, bo prowadzą do przerostu szkodliwych bakterii w środowisku pochwy. Po prostu ich nie rób!
Zamartwianie się wyglądem stref intymnych.
Ani wielkość warg sromowych, ani styl, w jakim utrzymujesz swoje intymne owłosienie, nie są ważne dla Twojego lekarza. Twój ginekolog nie mógłby być mniej zainteresowany tym, czy masz depilację brazylijską, czy angielskie ogrody!
Pacjentki często usprawiedliwiają się przed ginekologiem, że są nieogolone – ale z punktu widzenia intymnego zdrowia to nie ma ŻADNEGO znaczenia. Przeciwnie: to golenie czy depilacja wywołują sceptycyzm lekarzy, bo mogą prowadzić do infekcji. Wiesz, co jest ważne? Żebyś była czysta. Tak! Wszystko, czego wymaga wizyta u ginekologa, to zwyczajne podmycie się. Nic więcej robić nie musisz.
Szukanie rozwiązań zdrowotnych problemów w internecie.
Wyszukiwarka internetowa to pierwsze miejsce, w którym zadajemy nurtujące nas pytania i probujemy rozwiać obawy – także zdrowotne. Efekty? W zależności od tego, na jakie treści trafisz, dowiesz się, że niedługo umrzesz. Albo że nic Ci nie jest. Szansa, że trafisz na jakieś naprawdę wartościowe odpowiedzi, jest niewielka, bo internet jest pełen różnych bzdur, pisanych przez ludzi zgodnie z dewiza „nie znam się, ale się wypowiem”.
Jeśli niepokoi Cię coś, co jest związane z Twoim zdrowiem, pytaj o to lekarza. On na pewno udzieli Ci odpowiedzi mądrzejszej, niż wyszukiwarka internetowa, bo przez wiele lat studiował i wie więcej, niż przeciętny użytkownik Google. W dodatku udzieli Ci odpowiedzi w oparciu o Twoja medyczną historię czy znajomość czynników ryzyka, jakim podlegasz. Dr Google jest przydatny jeśli chodzi o budzenie ogólnej zdrowotnej świadomości. Ale jeśli szukasz porady, zasięgaj jej u specjalisty.
Rozumiemy jednak, że czasem wizyta u ginekologa jest niemożliwa i pod ręka masz tylko wyszukiwarkę. OK, googluj swoje zapytanie, ale zrób to mądrze: sugeruj się tekstami tylko na stronach o dużym autorytecie medycznym. Takich na przykład, jak blogi przy stronach gabinetów ginekologicznych. Tam znajdziesz rzetelne odpowiedzi, choć w dalszym ciągu będą to odpowiedzi ogólne – bo nie biorące pod uwagę Twojej osobistej medycznej historii i uwarunkowań.
Niedopytanie o bezpieczeństwo w seksie.
Bezpieczny seks kojarzy się z używaniem prezerwatyw. I słusznie, bo to ważne! Ale jeśli myślisz, że wiesz wszystko w temacie zabezpieczania się przed chorobami, przenoszonymi drogą płciową, to mamy niespodziankę, bo… Na pewno możesz się jeszcze sporo nauczyć. Czy wiesz, na przykład, jakimi chorobami możesz się zarazić podczas pocałunku? I nie chodzi wyłącznie o opryszczkę… Zwykły całus, a możesz złapać nawet kiłę! Wiedziałaś? No właśnie…
Pogadaj o tym z ginekologiem. On/ona najlepiej Ci wyjaśni, jakie masz opcje i czego się wystrzegać. I znowu: nie będzie Cię oceniać. Co najwyżej doceni Twoją chęć, by się zabezpieczyć.
Odwoływanie wizyty u ginekologa, bo zaczął Ci się okres.
Nie wszytko da się przewidzieć. Czasem rezerwujesz wizytę z takim wyprzedzeniem, że nie skojarzysz tych dwóch dat: badania i początku miesiączki. I kiedy się zbiegną, wolisz wizytę odwołać.
Niesłusznie. W niektórych badaniach okres nie przeszkadza. Na przykład, wymazu z pochwy do badania cytologicznego nie robi się podczas miesiączki – ale USG przezpochwowe spokojnie można przeprowadzić. Po prostu zadzwoń i zapytaj! Bo przełożenie wizyty może oznaczać nawet kilka miesięcy zwłoki – a w niektórych przypadkach te kilka miesięcy to może być sprawa życia lub śmierci. Dosłownie. Zwłaszcza, że – jeśli masz nieregularne miesiączki – nie masz gwarancji, że kolejna wizyta znów nie zbiegnie się z krwawieniem.
Pokorne znoszenie różnych dolegliwości, np. nietrzymania moczu, bardzo bolesnych miesiączek lub ciężkiego PMS.
Nie wiedzieć czemu, wśród kobiet panuje przekonanie, że niektóre przypadłości są „kobiecą urodą” i nic z nimi zrobić się nie da. Po prostu trzeba z nimi żyć. Kobiety się skarżą, że podczas miesiączek mają takie bóle, że nie dają rady normalnie funkcjonować? Słyszą: wszystkie przez to przechodzimy, taki babski los, rodzenie dzieci bardziej boli. Świat ma mało współczucia dla kobiet, którym codzienność rujnują bardzo obfite miesiączki, obezwładniające skurcze brzucha czy budzący zażenowanie brak kontroli nad pęcherzem.
Ale ginekolog zrozumie, że masz z tym problem. Przyjrzy się Twojemu zdrowiu i poradzi, co możesz robić. Bo silne bóle podczas okresu czy krwotoczne miesiączki to nie jest normalność – to najczęściej wynik zaburzeń hormonalnych, na które można coś poradzić! Podobnie z nietrzymanie moczu: i na tę przypadłość są sposoby, zabiegi, ćwiczenia… A nawet, jeśli nie chcesz żadnych zabiegów, dowiesz się do ginekologa, że istnieje specjalna bielizna na nietrzymanie moczu, z wkładem chłonnym. Bawełniana, wielorazowego użytku. Taka bielizna jest nie tylko tańsza od jednorazowych wkładek (bo można ją prać i używać przez lata), ale też zdrowsza! Bo jako bawełniana, nie wywołuje podrażnień czy odparzeń – co zdarza się syntetycznym wkładkom, zwłaszcza u pań po menopauzie. A jeśli miewasz nawracające problemy z drogami moczowymi lub nawracające infekcje intymne, ulgę przyniesie Ci noszenie bielizny antybakteryjnej, zmniejszającej ilość bakterii w okolicach intymnych.
Nie przegap: Higiena podczas miesiączki – wszystko, co musisz na ten temat wiedzieć
Rzuć okiem: Zakażenia układu moczowego- co to właściwie takiego?
Tekst pochodzi z bloga serwisu Najzdrowsza Bielizna